sobota, 3 grudnia 2011

19.***


Codziennie budzę się ze strachem.. Boję się oddychać. Nie wiem co się stanie jak oderwę głowę od poduszki.. Chciałabym zostać w jej objęciach jak najdłużej, lecz nie mogę. Muszę się zmierzać z trudnościami dnia.. Ledwo łapiąc powietrze w płuca trwać.. jakoś przetrwać dzień. Moja głowa pęka od myśli. Nie chcę myśleć.. sprawia mi to ból. Moja twarz przybiera barwy cierpienia. Oczy nie mają życia. Usta nie chcą wydawać z siebie dźwięku. Cierpienie zawładnęło każdym mięśniem mego ciała. Przemierzam przez ulicę, jak duch. Patrze w nicość. Jestem zupełnie nie obecna w otaczającym mnie świecie.. Chce swoją smutną skórą znowu poczuć ciepło pościeli. Zanurzyć się w otchłani pokoju. Najchętniej nie wychodziłabym z niego. Chciałabym przespać ten czas.. bo i tak nic mnie nie cieszy, nawet poranne przebłyski słońca nie rozpromieniają mojego serca. Ta czerwona pompa zaczyna zamarzać, wraz z cicho przychodzącym mrozem.



nie mam czasu tu zaglądać, mam nadzieje że to się zmieni, masa rzeczy leży w szufladzie by tu zawitać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz