piątek, 28 października 2011

16. ciemność latarni


Zasypiam owiana smutkiem. Moje ciało pokryte jest łzami.Spływając po policzkach wędruje z lekkim światłem ulicznej lampy, oświetlającej moje ciało.. W głowie mętlik, chaos którego nie potrafię uporządkować. Oczy zwrócone w stronę okna, patrzą w nicość... niedostrzegając obrazu. Mózg skupia się na myślach , zdarzeniach, które chce uporządkować. Zrozumieć. Lecz nie potrafi jest zbyt słaby.. Choć chciałby to nie może. Czuję, że ciało stało się obojętną maszyną poruszającą się po ziemi.. wykonując codziennie te same zajęcia. Bez radości w oczach. Energii do życia. Po prostu jest i patrzy na świat z obojętnością. Wieczorem, kładąc się do łóżka zaczyna czuć.. przestaje być bezduszną i bezuczuciową maszyną.. Emocje napływają do niego jak powietrze do płuc. zanurzając się w mięciutką pościel ogarnia go smutek. Przeraźliwy, przeszywający wszystkie komórki ciała. Zalewa się łzami, obwiniając się, że jest za zimne, za twarde. Ciało pokryte cierpiącymi łzami, z ociężałą głową. Czując jak pulsuje.. skleja powieki i przenosi się w świat w którym może jest przez chwile lepiej..     

1 komentarz: